System KBK jako produkt?

avatar

Mam wrażenie, że w organizacjach pozarządowych (NGO) dominują dwie grupy ludzi. Pierwsi to marzyciele, którzy stawiają przed sobą wielkie zadania licząc na to, że ludzie pomogą i jakoś to będzie. Efekt zwykle jest taki, że prędzej czy później muszą twardo wylądować. No i wtedy albo kończą definitywnie z działalnością w NGO, albo przechodzą do drugiej grupy działaczy społecznych - tych twardo stąpających po ziemi, którzy traktują to jak biznes i zaczynają wszystko monetyzować (vide: wpis o fundaraiserach). Rozumiem doskonale skąd bierze się takie podejście, ale osobiście mam ogromne opory, by iść tą drogą. Dlatego KBK wciąż szuka właściwej formuły, która z jednej strony gwarantuje stabilność, ale równocześnie nie stawia zysku na pierwszym miejscu.

Punkt z którego startowaliśmy z Królestwem nakreślałem już wielokrotnie. Byliśmy marzycielami z tej pierwszej grupy i bardzo szybko spadliśmy na ziemię. KBK nie umarło jednak jak większość tego typu projektów. Bez wątpienia jednym z czynników, który na to wpłynął było podjęcie decyzji o zmianie systemu. Trwało to długo, ale coś czuję, że naprawdę jesteśmy blisko momentu, kiedy będziemy mogli powiedzieć: to jest to!

Dynamika zmian w KBK jest ogromna. Pół roku temu opowiadałem o tym w Katowicach. No i jeden z uczestników spotkania zapytał, czy nie chcemy zrobić z tego produktu, który możemy sprzedawać innym organizacjom. Odpowiedziałem, że w ogóle o tym nie myślimy, bo po pierwsze nie robimy tego dla pieniędzy, a po drugie dobre pomysły i tak zawsze trzeba odpowiednio wypromować.

Dziś odpowiedziałbym w zasadzie tak samo, ale dodałbym do tego jeszcze jeden aspekt: proces. Żeby to zobrazować posłużę się przykładem Camino de Santiago. @mligeza szedł kilka miesięcy z Bobowej. @thedarzya szła jakieś dwa tygodnie z Porto. No i jak myślicie czy ich celem było zobaczenie katedry czy przejście trasy? Czy gdybym pojechał tam pociągiem i przeszedł pieszo kilometr z dworca, to mógłbym powiedzieć, że przeszedłem Camino de Santiago? Czy zebrałbym odpowiednią ilość doświadczeń? Myślę, że odpowiedź na te pytania nie jest trudna. Podobnie jest z KBK. Kupno naszego narzędzia nie gwarantowałoby sukcesu, bo mechanizm oparty na tokenizacji to tylko jeden z elementów. A wiem to, bo przeszedłem długą drogę. I najlepsze w tym wszystkim jest to, że można ją dobrze prześledzić, bo wszystko jest zapisane w blockchainie. Planuję to zresztą zrobić w najbliższym czasie, ale bynajmniej nie w celu tworzenia jakiegoś produktu. Po prostu spojrzenie wstecz czasem może być bardzo pomocne, zwłaszcza jeśli przeanalizuje się co zadziałało, a co nie.

PS. Nie można wykluczyć, że formuła KBK i przyjęte narzędzia dadzą efekt w postaci dużego sukcesu. Nie można wykluczyć, że inni będą chcieli iść tym śladem. Nie można wykluczyć, że powstaną inne miejsca pod znakiem klucza otwartej enklawy. Można jednak wykluczyć stworzenie z tego modelu źródła pasywnego dochodu. Głównie dlatego, że czynników, które mają wpływ na to, czy takie miejsce się utrzyma jest wiele i nie ma JEDNEGO PROSTEGO SPOSOBU, który można byłoby ludziom z czystym sumieniem sprzedawać.



0
0
0.000
1 comments