Fundraising tylko dla bogatych
Taka reklama wyświetliła mi się dziś na Facebooku:

17. Międzynarodowa Konferencja Fundraisingu. POWER OF GIVING. 04-05.11.2025. Kraków. "Oooo! To coś NIE dla mnie!" - pomyślałem sobie. Bo prawda jest, taka, że nie lubię fundraiserów. Niezbyt podoba mi się rzeczywistość, w której żeby zebrać 5K zł na działanie trzeba zapłacić komuś tyle samo, żeby wyciągnął od kogoś 10K. Marzy mi się świat, w którym darczyńcy wspierają bez specjalnego zachęcania a fundraiserzy mogą zająć się realnym pomaganiem. No ale to takie moje skrzywienie. Może kiedyś dzięki blockchainowi uda się rozwiązać ten problem (np. Hive mógłby być platformą łączącą organizacje i inwestorów).
W każdym razie z ciekawości sprawdziłem sobie tę konferencję. Zwłaszcza, że jest w Krakowie. Wchodzę więc na stronę. A tam w PATRONACH I PARTNERACH:

No i nie byłoby w tym dla mnie nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że... wstęp na tę konferencję kosztuje 1949 zł. Wygląda więc to tak, że państwo sponsoruje imprezę dla dużych organizacji, które są de facto biznesami charytatywnymi. W tym kontekście dość zabawnie brzmi temat jednego z wykładów: "Zbieranie funduszy przy ograniczonym budżecie: inteligentne strategie dla małych organizacji charytatywnych". No bo jeśli ktoś ma ograniczony budżet to nie wydaje prawie 2K na konferencję, która prawdopodobnie nie da mu żadnej korzyści. A dlaczego nie da mu żadnej korzyści? Bo w temacie fundraisingu lub szerzej marketingu nie ma JEDNEGO PROSTEGO SPOSOBU, który byłby uniwersalny. Przerabiamy to cały czas w KBK. Rok temu dzięki tokenizacji udało się "shackować" Facebooka. I jest to niemałe osiągnięcie. Dzięki niemu stosunkowo małym nakładem pracy ciągle docieramy do nowych osób. Problem w tym, że KBK w momencie rozpoczęcia akcji miało jakieś 4K obserwujących, co było efektem kilku lat aktywności. Nie każdy jednak to ma, więc poziom skuteczności w przypadku młodej organizacji może być znacząco niższy. I tego chyba najbardziej nie lubię w tych wszystkich konferencjach: wciskanie ludziom kitu, że udział w nich zmieni radykalnie coś w ich organizacjach. Bo to czy zmieni, zależy od wielu czynników, a nie od uczestnictwa w tym czy innym wydarzeniu...