Gra zimnowojenna [TEST 2]
Kolejny test gry zimnowojennej za nami. Pierwszy opisałem tutaj. Tym razem rozgrywkę wyraźnie wygrali Amerykanie, ale istotnym czynnikiem było to, że sowiecki agent nie do końca zrozumiał zasady. Warto jednak dodać, że jest to osoba, która nie gra w gry planszowe i sama określa się jako oporna na przyswajanie prawideł.
Jakie wnioski po drugim podejściu do gry? Dynamika gry jest satysfakcjonująca a ogólna mechanika wydaje się być optymalna. A przynajmniej (moim zdaniem) nie posiada jakiś wyraźnych mankamentów, które trzeba koniecznie zmienić.
Modyfikacje można jednak wprowadzić na planszy.
- Po pierwsze, oznaczenie 0/1, 1/1, 1/0 nie jest idealne i nie każdy je rozumie tak jak powinien.
- Po drugie, dopracować można akcje, które "uwalniane" są w momencie dodawania wpływu na mapie. Wciąż jednak nie mam pomysłu jakie mogłyby one być.
- Po trzecie, teoretycznie do przemyślenia jest kwestia znaczników siły militarnej. Obecnie jest ich w grze podwojona ilość. Może więc się zdarzyć, że na planszy będą dwie 4 tego samego koloru (ewidentny dowód na to, że ktoś blefuje). Nie wiem czy dobrym pomysłem byłoby ich zredukowanie, biorąc pod uwagę fakt, że w czasie gry maksymalnie 5 z 9 może być w użyciu.
Co dalej? Myślę, że im więcej testów tym lepiej. Szczególnie z graczami, którzy wiedzą jak grać, bo pole do rozkminy niewątpliwie jest duże. Każda kolejna rozgrywka może być więc jeszcze ciekawsza. Równocześnie wydaje mi się, że czynnik losowy jest mniejszy niż w Secret Hitlerze, bo zazwyczaj każda każda sytuacja w kartach ma swoje plusy i minusy. Niewątpliwym atutem gry jest fakt, że jest dobrze zbalansowana i każda ze stron ma takie same szanse na wygraną.
Zapowiada się świetnie, trzeba będzie osobiście przetestować.
Jak zbierze się 6 osób to można grać :)