Kraków by Night – My Frames, My Silence/Kraków nocą – moje kadry, moja cisza

Kraków by Night – My Frames, My Silence

Kraków – a city of history, stone, light and shadow.
I visited briefly, on a business trip, attending a conference. There wasn’t much time for sightseeing or getting lost in the whispering alleys of the old town. And yet... something more than just “trip photos” remained in my camera.

It was the first night.
The cold breath of the Vistula, silence interrupted only by quiet conversations, trees standing still like guardians of memory. The city lights reflected in the river, as if each of them had something to say. I sat on a bench, took a few pictures – amateur, simple. But I return to them often. Because they’re mine. Because they captured something intangible.

I'm not a photographer.
But I try to see. To see more than just images – to catch emotions, atmosphere, moments. Sometimes it’s just a fleeting thought, other times an entire memory sealed in the glow of a streetlamp, in the outline of a tree, in the color of a sky that will never be the same again.

In June, we’re heading to Energylandia with the kids – maybe we’ll manage to swing by Kraków again. This time by day. This time with a different kind of energy. But a part of me already knows I’ll be searching for the same magic. Maybe I’ll capture a few new frames and add another chapter to my small story about Kraków.

Because although these photographs are just moments – to me, they are eternity.
And that’s why I’m sharing them.

Thank you, Kraków, for a night I didn’t plan, but that stayed with me much longer.

Kraków nocą – moje kadry, moja cisza

Kraków – miasto historii, kamienia, światła i cienia.
Zawitałam tam krótko, służbowo, przy okazji konferencji. Nie było czasu na długie spacery ani zagłębianie się w uliczki pełne szeptów przeszłości. A jednak... W moim aparacie zostało coś więcej niż tylko „zdjęcia z wyjazdu”.

To była pierwsza noc.
Zimny powiew Wisły, cisza przerywana rozmowami przechodniów, drzewa stojące nieruchomo jak strażnicy pamięci. Światła miasta odbijające się w wodzie, jakby każde z nich miało coś do powiedzenia. Usiadłam na ławce, zrobiłam kilka zdjęć – amatorskich, zwyczajnych. Ale wracam do nich często. Bo są moje. Bo zamknęły dla mnie coś nieuchwytnego.

Nie jestem fotografką.
Ale staram się widzieć. Widzieć więcej niż tylko obraz – szukać emocji, klimatu, chwili. Czasem to tylko drobna refleksja, innym razem całe wspomnienie zawarte w świetle lampy, w konturze drzewa, w kolorze nieba, który już nigdy nie będzie taki sam.

W czerwcu wybieramy się do Energylandii z dziećmi – może uda się zahaczyć znów o Kraków. Tym razem w dzień. Tym razem z inną energią. Ale część mnie już wie, że będę szukać tej samej magii. Może uda mi się zrobić kilka nowych kadrów i dodać kolejne rozdziały do mojej małej opowieści o Krakowie.

Bo choć te fotografie są tylko chwilą – dla mnie są wiecznością.
I dlatego się nimi dzielę.

Dziękuję, Krakowie, za noc, której nie planowałam, a która została ze mną na dłużej.



0
0
0.000
2 comments