Around Scotland no.11 - Loch Maree

[ENG]
After visiting the Isle of Skye we had the impression that all the best of our trip around the southern Scottish Highlands had already been done and now to see the tourist fireworks again we will have to return to Edinburgh. It turned out that nothing could be more wrong, because it was enough to drive a bit north of the Isle of Skye, and we already find amazing places.
Driving from one valley to another, as we have done thousands of times in Scotland, this time we came across a sign saying that we were entering the Beinn Eighe National Nature Reserve. The main landmark of the national park is the massive Slioch mountain peak, which is counted among the Scottish Munros, i.e. mountain peaks with a height of at least 3,000 feet (910 m). At the foot of the peak, there is the fourth largest Scottish lake, Loch Maree, and we, driving the A832 road, had the opportunity to drive along its entire shore, which is 20 kilometers long on the long side.
[PL]
Po zwiedzeniu wyspy Skye mieliśmy wrażenie, że wszystko, co najlepsze podczas naszej wycieczki dookoła południowej części Szkockiego Highlands już było i teraz aby znów zobaczyć turystyczne fajerwerki trzeba będzie wrócić do Edynburga. Okazało się, że nic bardziej mylnego, bo wystarczyło przejechać kawałek na północ od wyspy Skye, a już znajdujemy niesamowite miejsca.
Przejeżdżając autem z jednej doliny do drugiej, tak jak robiliśmy to w Szkocji już tysiące razy, tym razem natrafiliśmy na tablicę informacyjną mówiącą, że właśnie wjeżdżamy na teren parku narodowego Beinn Eighe National Nature Reserve. Głównym najbardziej charakterystycznym punktu parku narodowego jest masywny szczyt górski Slioch, który jest zaliczany do grona szkockich Munros, czyli szczytów górskich mających wysokość co najmniej 3000 stóp (910m). U podnóża góry szczytu znajduje się czwarte największe szkocie jezioro Loch Maree, a my jadąc drogą A832 mieliśmy okazje przejechać się wzdłuż całego jego brzegu, które po dłuższym boku liczy aż 20 kilometrów długości.

[ENG]
This quiet and peaceful neighborhood had its 5 minutes of fame related to two events and it can be said that these two events were the driving force for tourism in the area. The first is the visit of Queen Victoria, who visited this place in 1877. She stayed at the Loch Maree Hotel in Talladale, caught huge trout in Loch Maree, which are still abundant in the lake today, and after fishing she took a trip around the lake, stopping at one of the dozens of islands on the lake. On this islet there is an oak tree to which the queen entrusted her wishes, which she later described in her diary. Since then, crowds of people who want their wishes to come true began to make pilgrimages to the wishing tree. In order to make a wish come true, you need to stick a coin into the bark of a tree, which has accumulated a whole lot over the last century and a half. Near the tree that grants wishes there is a well, which is considered to be healing. Besides, not only this one well has miraculous properties. It was rumored in the 18th century that the waters of Loch Maree could cure mental illness. How much truth there is in that, I don't know, but I have a gut feeling that it's not much.

Equally little truth lies in the second reason for the popularity of Loch Maree, i.e. the alleged monster that inhabits these waters. Muc-sheilche because that's what they call this monster, according to eyewitnesses, something like a combination of a pig and a turtle. It is said that a Scotsman in the 1850s tried to poison the beast with lime, but it didn't work. The only thing that died then was some fish, and the monster was seen, so it is still seen.
[PL]
Ta cicha i spokojna okolica miał swoje 5 minut sławy związanych z dwoma wydarzeniami i można powiedzieć, że to właśnie te dwa wydarzenia stanowiły siłę napędową dla turystyki rejonu. Pierwsze to wizyta królowej Wiktorii, która w roku 1877 odwiedziła to miejsce. Zatrzymała się wówczas w hotelu Loch Maree w Talladale, w jeziorze Loch Maree łowiła ogromne pstrągi, których zresztą do dzisiaj jest w jeziorze cała masa, a po łowieniu ryb zrobiła sobie wycieczkę po jeziorze zatrzymując się na jednej z dziesiątek wysepek będących na jeziorze. Na tej wysepce znajduje się dąb, któremu królowa zawierzyła swoje życzenia, co później opisała w pamiętniku. Od tego czasu do drzewka życzeń zaczęły pielgrzymować istne tłumy ludzi chcących aby ich życzenia się ziściły. W celu spełnienia się życzenia należy wbić monetę w korę drzewa, których przez te półtorej wieku uzbierało się całe mnóstwo. Nieopodal drzewka spełniającego życzenia znajduje się studnia, która uznawana jest za leczniczą. Zresztą nie tylko ta jedna studnia posiada cudowne właściwości. Plotki rosciane jeszcze w XVIII wieku głoszą, że wody jeziora Loch Maree potrafią leczyć choroby psychiczne. Ile w tym jest prawdy, nie wiem, ale cos podskórnie czuje, że niewiele.

Równie niewiele prawdy kryje się w drugiej przyczynie popularności jeziora Loch Maree czyli domniemanemu potworowi, który zamieszkuje te wody. Muc-sheilche bo tak nazywają tego potwora, to zdaniem naocznych świadków cos jakby połączenie świni i żółwia. Ponoć jeden szkot w latach pięćdziesiątych XIX wieku próbował zatruć bestię za pomocą wapna, ale nic to nie dało.