Warsztaty z jajami
Historia o drewnianych jajkach, które kupiłem we Lwowie w lutym 2014 roku wywołała swego czasu sporo radości w Królestwie. Niestety nie pamiętam, co w niej było takiego śmiesznego. Chyba cena, bo zapłaciłem za nie grosze. Pomysł, by je pomalować chodził mi po głowie od dawien dawna. Nigdy jednak do tego nie doszło.
Na warsztaty jajka kupiłem na Allegro ze środków Funduszu Rozwojowego. Są zdecydowanie cięższe niż te lwowskie i nieco mniejsze. Kto chciał mógł oddać pomalowane przez siebie jajka do puli nagród rycarowych. Możliwe, że zrobię jakąś aukcję, bo ustalenie jednej stawki dla wszystkich byłoby dość nieracjonalne. Dla mnie faworytem jest jajko, które zrobiła @makaroshka. Jego wykonanie wymagało dużej precyzji i nakładu czasu. Myślę, że dość łatwo je rozpoznać na poniższych zdjęciach...
A po warsztatach znów graliśmy w Tenteges wsparty przez AI. Niestety zauważyłem, że sztuczna inteligencja jest dość przewidywalna (może kolejny element gry?), przynajmniej w kwestii morałów. Rezultaty poniżej.
Śniłem historię lamy dla konia czującego się bez głowy źle śpiewającego o skakaniu pod kucharzem suszącym psa tenteges zgadzającego się marzyć mówiąc.
Pewnego dnia konik, który czuł się bardzo dziwnie bez swojej głowy, postanowił udać się do swojego przyjaciela lamy, by porozmawiać o swoich problemach. Lama słuchała uważnie, gdy konik opowiadał o swoim złym samopoczuciu, a potem zaczął mu śpiewać piękną piosenkę o skakaniu i wolności.
Konik czuł się od razu lepiej, słysząc piękny śpiew lamy. Ale lama nie kończyła jeszcze swojego opowieści. Powiedziała, że kiedyś sama była bardzo smutna i bezradna, ale potem odkryła, że marzenia są najważniejsze. I tak zaczęła marzyć o tym, że kiedyś będzie mogła latać i być wolna jak ptak.
Konik był bardzo zaciekawiony i zapytał, czy lama kiedykolwiek spełniła swoje marzenie. Lama odpowiedziała, że nie, ale dzięki marzeniom czuje się szczęśliwa i wolna, tak jakby już latała. Konik zrozumiał, że marzenia są bardzo ważne i że warto o nie walczyć.
Potem lama opowiedziała konikowi o pewnym kucharzu, który miał psa o imieniu Tenteges. Pies ten uwielbiał się suszyć na słońcu, a kucharz zawsze miał dla niego suchą szmatę. Lama powiedziała, że kucharzowi marzy się otworzenie własnej restauracji i że marzenia są w stanie sprawić, że każdy z nas może być szczęśliwy.
Konik zrozumiał, że marzenia są jak siła, która napędza nasze życie. Dzięki marzeniom każdy z nas może osiągnąć to, czego pragnie, ale musi walczyć i nie poddawać się. Lama i konik przysięgli sobie, że będą marzyć i walczyć o swoje marzenia, a Tenteges zawsze będzie miał suchą szmatę do suszenia się na słońcu.
Konie dmuchały w lamy głowami małp bawiąc się lalkami jarzynowymi na miłości nauczyciela z energicznym kucharzem dającym obok chwytania grając ptakiem.
Pewnego dnia na pastwisku zebrały się konie i lamy, by razem spędzić czas. Konie dmuchały w lamy swoimi głowami, a lamy śmiałkami próbowały uchwycić unoszące się na wietrze piórka. Nagle, do pastwiska dołączyły małpy, które przywędrowały z pobliskiego lasu.
Małpy zobaczyły, że konie i lamy bawią się wesoło i postanowiły do nich dołączyć. Przyniosły ze sobą lalki jarzynowe, które wykonały z warzyw i owoców. Konie, lamy i małpy zaczęły wspólnie bawić się lalkami, układając z nimi zabawne scenki i opowieści.
Nagle z lasu wyszedł nauczyciel, który widząc, jak zwierzęta bawią się wesoło, postanowił do nich dołączyć. Był bardzo zakochany w energicznym kucharzu, który właśnie przyszedł do pastwiska z kawałkiem chleba w ręce. Kucharz zawsze dawał mu energię, a jego obecność sprawiała, że czuł się szczególnie dobrze.
Kucharz zaczął grać na fujarce, a ptaki zaczęły do niego przylatywać, słuchając pięknej muzyki. Konie, lamy i małpy podziwiały to piękne widowisko, które stworzyli razem z nauczycielem i kucharzem.
Wszyscy czuli się szczęśliwi i zadowoleni, bo udało im się stworzyć coś pięknego razem. Wspólnie odkryli, że miłość, przyjaźń i kreatywność są w stanie połączyć nawet tak różne zwierzęta, jak konie, lamy, małpy i ptaki. Od tamtego dnia, zawsze bawili się razem, tworząc kolejne, wspaniałe scenki i opowieści.
Nocą niski pomocnik wysokiego kucharza szpitala sprawdza banany rosnące nad suchym ptakiem energicznie tenteges mającym małpę.
Pewnego dnia, wysoki kucharz szpitala postanowił zasadzić bananowce w ogrodzie, który znajdował się na terenie szpitala. Chciał, aby pacjenci mieli możliwość podziwiać piękno tropikalnej rośliny i jednocześnie korzystać z pysznych owoców, jakie dają banany.
Do pomocy przy pracach ogrodniczych zatrudnił niskiego pomocnika, który pracował u niego od wielu lat. Niski pomocnik był bardzo sumienny i zawsze starał się wykonywać swoje zadania jak najlepiej. Jednak, pomimo swojego wysiłku, nie miał łatwo wspinając się na wysokie drabiny, aby zasadzić bananowce.
W jedną noc, gdy kucharz i reszta personelu szpitala spali, niski pomocnik postanowił wyjść na ogród, aby sprawdzić, jak rosną bananowce. Przyglądał się im z zaciekawieniem i zauważył, że jeden z bananowców wyglądał na słabszy i mniej zdrowy. Postanowił zrobić wszystko, co w jego mocy, aby pomóc tej roślinie.
W tym samym czasie, po drugiej stronie ogrodu, energiczny ptak o imieniu Tenteges budził się i zaczął skakać wokół małpy, która spała obok niego. Małpa otworzyła oczy i uśmiechnęła się do ptaka, który sprawiał, że czuła się szczególnie szczęśliwa.
Niski pomocnik, widząc małpę i ptaka, poczuł, że musi pomóc również im. Przygotował specjalne poidełko dla ptaka, aby miał co pić i umieścił małpę na najwyższym drzewie, gdzie nie musiała się bać innych zwierząt.
Po zakończonej pracy, niski pomocnik udał się z powrotem do swojego pokoju, ale jego serce wciąż było pełne dobrej woli i troski o innych. Następnego dnia, kiedy wszyscy w szpitalu zobaczyli piękne bananowce, kucharz wiedział, że to dzięki staraniom niskiego pomocnika. Zrobił mu niespodziankę i podarował specjalną odznakę za wspaniałą pracę.
Od tamtej pory, niski pomocnik był jeszcze bardziej zmotywowany, by pomagać innym, i zawsze w tajemnicy odwiedzał małpę i ptaka, aby upewnić się, że są w porządku. A bananowce? Rosły i owocowały wspaniale, a personel szpitala miał przyjemność podziwiać ich piękno i smakować pyszne banany.
Leczący, zielony, słodki, wakacyjny dżem bawił się biegając i śpiewając koniowi samolotowemu grającemu głową do oddychania ostro, która czuła kobietę.
Pewnego dnia na polanie za miastem, zielony dżem leżał sobie spokojnie w słoiku, wśród innych przetworów. Był to bardzo wyjątkowy dżem, bowiem był nie tylko pyszny i zdrowy, ale też miał magiczną moc leczniczą.
Ludzie z miasta odwiedzali polanę, aby odpocząć i zrelaksować się wśród pięknej natury. Pewnego dnia przyszedł tam konik samolotowy, który szukał ucieczki przed hałasem i zgiełkiem z lotniska. Chciał zaczerpnąć świeżego powietrza, odpocząć i przemyśleć swoje życie.
Gdy zobaczył dżem, pomyślał, że zrobi sobie kanapki z tym pysznym przetworem. Jednak gdy spróbował zabrać słoik, zielony dżem nagle zaczął biegać po polanie i śpiewać piosenkę, która brzmiała tak:
"Ja jestem dżem, leczę choroby,
Kto mnie zje, będzie zdrowy.
Biegnij za mną, lecz nie złap mnie,
Bo wtedy zniknę, jak mgiełka na ziemi."
Konik był zdumiony i zaskoczony. Jak to możliwe, że dżem biega i śpiewa? Czy to sen czy jakaś iluzja?
Dżem, widząc konia zdziwionego jego zachowaniem, postanowił mu pomóc. Powiedział, że jeśli chce odnaleźć swoją drogę i znaleźć spokój, musi znaleźć kobietę, która zrozumie jego potrzeby i będzie mu towarzyszyć w życiu.
Konik samolotowy początkowo był sceptyczny, ale postanowił posłuchać rady dżemu i wyruszyć na poszukiwanie swojej kobiety. Biegł po polanie, a zielony dżem towarzyszył mu, śpiewając piosenkę.
Po kilku godzinach biegu, konik samolotowy zobaczył piękną kobietę, która spacerowała po polanie. Była bardzo zainteresowana historią konia i jego życiem, a konik w końcu znalazł kogoś, kto go rozumie.
Od tamtej pory konik samolotowy i piękna kobieta spędzali ze sobą czas, biegaliby razem po polanie i cieszyli się ze swojego towarzystwa. A zielony dżem, który pomógł konikowi znaleźć prawdziwą miłość, zawsze biegał i śpiewał, by każdego, kto potrzebował pomocy, poprowadzić na właściwą drogę.
Słodki, wakacyjny, skrzypiący szpital stał nocą rosnąc energicznie tam gdzie pomocnik mógł opowiadać bawiąc się głośno.
Pewnego razu w odległym kraju, gdzie ludzie żyli w zgodzie z naturą, stał skrzypiący, drewniany szpital. Był to magiczny miejsce, w którym ludzie szukali uzdrowienia i odpoczynku. Przez cały dzień wokół szpitala panował spokój, a lekarze starali się pomagać swoim pacjentom.
Jednak gdy zapadał zmrok, szpital zaczynał się zmieniać. Zamiast spokojnego i cichego, stał się słodkim i wakacyjnym miejscem, pełnym radości i zabawy. Kiedy wszystkie światła gasły, a pacjenci już spali, szpital ożywał. Zaczynały się w nim niezwykłe przygody.
Tam, gdzie wcześniej były łóżka, pojawiały się piękne plaże, gdzie skrzypiący piasek szeleścił pod stopami. Tam, gdzie były sale operacyjne, pojawiały się piaszczyste polany, gdzie dzieci bawiły się wesoło.
Jednym z mieszkańców szpitala był niski pomocnik, który uwielbiał opowiadać historie. Gdy nadchodziła noc, zawsze znajdował sobie jakieś miejsce, gdzie mógł opowiadać swoje bajki. Często bawił się głośno, co przyciągało do niego dzieci i dorosłych, którzy słuchali z zaciekawieniem.
Pewnej nocy, gdy wszyscy już spali, pomocnik wyszedł na dziedziniec szpitala, by tam opowiedzieć swoją bajkę. Nagle zobaczył, że szpital zaczyna rosnąć. Rosły drzewa, kwiaty, a nawet murki. Pomocnik był zdumiony, ale postanowił iść dalej. Im dalej szedł, tym szpital rosł bardziej i bardziej. Aż nagle zobaczył, że rośnie on w kierunku morza.
Kiedy dotarł do brzegu, zobaczył piękną wyspę, pełną bajecznych stworzeń. Były tam syrenki, kolorowe ryby, a nawet skrzaty. Pomocnik wiedział, że właśnie odkrył magiczne miejsce, które zawsze będzie mogło dać schronienie ludziom i stworzeniom zmagającym się z chorobami.
Od tamtej pory szpital stał nocą rosnąc coraz bardziej, a pomocnik opowiadał swoje historie bawiąc się głośno. Dzieci z całego kraju zaczęły przyjeżdżać, by usłyszeć jego bajki i bawić się na plaży. A szpital stał tam, jak symbol nadziei i leczenia, dając nadzieję tym, którzy potrzebowali pomocy.
Czasem bywa tak, że teksty literackie są tak złe, że aż dobre. Niestety nie można tego powiedzieć o bajkach pisanych przez AI. :D
Brzmi to jak tanie historie tanich kołczów :)