Powrót na Łotwę. Dzień 2

avatar

Drugi dzień tegorocznego powrotu na Łotwę był intensywny. Nic w tym jednak dziwnego, była to bowiem jedyna pełna doba tego wyjazdu. Jutro po 19.00 wylot, więc w centrum będziemy maksymalnie do 17.00. A co był dziś?

Dzień zaczęliśmy od wyjazdu nad morze. Z części, w której wynajęliśmy mieszkanie jest to zaledwie 20 minut pociągiem. Wsiadamy na stacji Brasa, wysiadamy na stacji Vecāķi.

Pogoda była idealna. Ani za ciepło, ani za zimno. Szczerze mówiąc kilka razy byłem na Łotwie we wrześniu, ale w tym roku pogoda jest zdecydowanie najlepsza.

Na plaży tłumów nie było. Sezon się skończył. Ludzie skończyli swoje urlopy, dzieci w szkołach. Cóż, trudno wyobrazić sobie lepszy czas na wyjazd.

Mogłem więc w spokoju siąść sobie na plaży i popijać moje najnowsze odkrycie - Mežezers o smaku kwiatu czarnego bzu. Jak znajdziecie go kiedyś w sklepie to polecam!

Aga wybrała Rekorderlig - szwedzki cydr, który dość trudno dostać w Polsce. Na Łotwie można go kupić m.in. w supermarketach Rimi.

W Vecāķach spędziliśmy jakieś 3 godziny i po 14 wróciliśmy pociągiem do Rygi. Tym razem jednak do centrum (cena biletu na każdym odcinku między Centalas Stacija a Vecāķ jest taka sama: 1,50 euro).

Plan na centrum Rygi? Skorzystać z muzealnych kart, które Aga zabrała z pracy i odwiedzić jakieś muzea. Na początek wybraliśmy Dom Czarnogłowych. Ostatni raz byłem w nim w maju 2014 roku podczas Nocy Muzeów. Przy czym na pewno nie byłem wtedy w podziemiach, od których tym razem zaczęliśmy zwiedzanie.

Dom Czarnogłowych zapisał się w polskiej historii głównie tym, że podpisano w nim w 1921 roku Traktat Ryski, który zakończył wojnę polsko-bolszewicką.

Polskich akcentów jest jednak więcej. Między innymi portret Stefana Batorego znajdujący się w głównej sali.

Po zwiedzeniu Domu Czarnogłowych poszliśmy do znajdującego się kilka uliczek dalej Muzeum Dizajnu. To jedno z moich ulubionych ryskich muzeów. Mimo to w środku były pustki.

Wyszliśmy po 16.00 i ruszyliśmy powoli w kierunku ulicy Čaka, gdzie miałem już upatrzoną wcześniej miejscówkę o intrygującej nazwie Crazy dog.

Co jest ciekawego w Crazy dogu? W zasadzie to nic. Ani wnętrze nie powala, ani jedzenie. Jedyne co je wyróżnia to możliwość zapłacenia BTC. Ale czy warto tam w ogóle zajrzeć, to może opiszę w osobnym poście.

Z Aleksandra Čaka iela poszliśmy na Miera iela, która jest jedną z moich ulubionych ryskich ulic.

Bardzo lubię różnorodność architektury, którą tam znajdziemy - od secesyjnych kamienic po drewniane domki.

Jest też fabryka czekolady Laima i kolejne muzeum do odwiedzenia - Muzeum Czekolady. Może jutro się uda...

Ostatnim miejscem, do którego zajrzeliśmy była palarnia kawy Rocket Bean, gdzie wypiliśmy dobrą kawę. Bardzo ciekawe wnętrze łączące różne drewniane elementy z industrialnym tłem.

Po kawie poszliśmy prosto i skręciliśmy z Miera iela w Hospitalu iela, by ostatecznie dotrzeć do...

... Kazarmu iela, gdzie znajdował się nasz apartament.

Jak już wspominałem w poprzednim wpisie ulicę wybrałem nieprzypadkowo, bo to tu często pomieszkiwałem w latach 2006-2007. Znajomą, u której zwykle się wtedy zatrzymywałem (Inese) odwiedziliśmy wieczorem. No i jak zwykle trzy godziny minęły jak kilka minut...

Niestety nastroje były minorowe, bo nie dość, że od 2022 Inese czarno widzi przyszłość swojego kraju, to jeszcze wczoraj jednym z głównych tematów na Łotwie były rosyjskie drony nad Polską...



0
0
0.000
1 comments
avatar

Manually curated by the @qurator Team. Keep up the good work!

Like what we do? Consider voting for us as a Hive witness.


Curated by ewkaw

0
0
0.000