Nic nie jest proste

avatar

W czwartek udało mi się porozmawiać ze znajomym znajomych, który pracuje w placówce zajmującej się edukacją domową. Jest szansa na współpracę, ale na razie dość mglista. Ale i tak jest to jakiś krok do przodu, bo wszystkie moje maile, które wysyłałem pozostały bez odpowiedzi. W najbliższy piątek mamy też spotkanie odnośnie EVS-u w Królestwie Bez Kresu. W końcu udało się je zaaranżować. Tydzień więc kończy się dość optymistycznie.

Mam nadzieję, że w obu przypadkach dojdzie do współpracy, bo zajmowanie się tym samodzielnie wiązałoby się z wieloma komplikacjami i czasem, który trzeba byłoby poświęcić na biurokrację. W przypadku EVS-u musielibyśmy najpierw uzyskać akredytację a potem za każdym razem pisać wnioski. W przypadku edukacji domowej trzeba byłoby założyć szkołę.

Ostatnie dni rozwiały kilka moich wątpliwości dotyczących funkcjonowania edukacji domowej. Pisałem już o subwencjach i tym, że może być to całkiem dobry biznes. W swoich rozważaniach nie brałem jednak faktu, że konieczne jest prowadzenie szkoły stacjonarnej. I o ile edukacja domowa jest opłacalna, o tyle szkoła stacjonarna już zdecydowanie mniej (lub w ogóle). Dlaczego? Odpowiedź jest prosta: w edukacji domowej uczeń musi przyswoić materiał sam, szkoła odpowiada tylko za przeprowadzenie egzaminów. Cała reszta jest fakultatywna. Szkoły stacjonarne (prywatne) muszą mieć lokal, nauczycieli no a to generuje koszty. Subwencja idąca za uczniem wystarczy na jeden miesiąc zatrudnienia nauczyciela. Nic więc dziwnego, że większość prywatnych szkół jest odpłatna.

Reasumując: gdybyśmy chcieli na własną rękę robić edukację domową w KBK i otrzymywać subwencję, najpierw musielibyśmy założyć szkołę, spełnić wszystkie warunki i zostać wpisanym do ewidencji. A zatem nie jest to wcale najtańsza i najprostsza droga dla NGO. Nie znaczy to jednak, że nie warto nią iść...

Na razie jednak spróbujemy wejść w jakąś współpracę i wspierać edukację domową tym czym i tak już się zajmujemy.



0
0
0.000
5 comments
avatar

Myślę, że oprócz współpracy dobrze byłoby dotrzeć do rodziców z Krakowa i okolic, którzy edukują dzieci domowo. Może dołączenie do grup ED na Facebooku i po prostu informowanie o ofercie? Może jakiś plakat w oknie KBK? :)

0
0
0.000
avatar

Jest taki plan, zwłaszcza jeśli nic nie wyjdzie ze współpracy. Aczkolwiek kilka dni temu przeglądałem wstępnie jakieś krakowskie grupy i aktywność tam była mniejsza niż na #polish. Ktoś coś tam wrzucał, ale reakcji prawie żadnych. Może źle szukałem...

0
0
0.000
avatar

Sprobuj popatrzec na ogolnych grupach. Czasem tam gromadzą się wszyscy. Moze latwiej zbierzesz ludzi.

0
0
0.000
avatar

Jak nie wyjdzie plan A to będę próbował. Ale z grupami jest ten problem, że albo są prawie martwe, albo tak prężne, że post nowej osoby nie przebije się. Takie jest przynajmniej moje doświadczenie z wrzucaniem czegokolwiek na grupy. Efekt zwykle żaden.

0
0
0.000
avatar

Zawsze mozesz sie zwrocic bezposrednio do adminow i sprobowac z nimi pogadać. Moze sie zgodzą, w koncu nie robisz nic zlego/egoistycznego.

0
0
0.000