A Day of “No Gym, No Problem” / Dzień w stylu „pełny spontan i zero siłowni / My Actifit Report Card: October 23 2025
Actifit Report Card: 36,000 Steps – A Day of “No Gym, No Problem”

Yesterday was one of those days when even my Fitbit had to double-check if it was still working.

I didn’t plan any workout, but somehow ended up doing 36,000 steps and getting a bicep pump worthy of a gym session!

The day kicked off early — I walked to my wifey’s work to pick up the car 🚗. Nice and easy start... or so I thought. From there, the day snowballed faster than a Husky spotting fresh snow.

First up – garden shopping, then straight to the plot, where I did a bit of everything: digging, lifting, hauling, and more lifting.

Later, I had a few client garden visits, dropping off plant deliveries and adjustments. Basically, a full outdoor strength training session, “gardener edition” style

By the afternoon, instead of collapsing on the couch like a normal human, I decided to walk to pick up my wifey from work – because a gentleman always collects his lady, right?

After lunch, just when most people would call it a day, I went on foot again to pick her up from the gym, because, well... who else if not me?

We walked home together in a light drizzle – romantic like in the movies, except we were in hoodies and carrying a grocery bag.

📊 Activity Summary:
Steps: 36,000+ 🚶♂️
Duration: From sunrise to sunset 🌞
Type: walking + lifting (soil bags, pots, and wifey included).
Calories burned: enough to earn a guilt-free extra serving at dinner .
Energy level: steady and high – like after the third cup of coffee.

No machines, no treadmill – just real-life movement. And honestly? It works better than any workout plan. The body worked, the mind reset, and I ended the day tired but happy – like a husky after a good run.

Moral of the story: sometimes the best workout is the one that just happens – between the garden, the wife, and a few bags of soil.

🚶♂️ Actifit Report Card: 36 000 kroków – dzień w stylu „pełny spontan i zero siłowni.
Wczoraj wyszedł mi taki dzień, że sam Fitbit musiał się zastanowić, czy nie ma awarii. 😅
Nie planowałem żadnego treningu, a tu proszę – 36 tysięcy kroków i biceps jak po sesji z hantlami!

Rano ruszyłem pieszo po auto do żonki do pracy 🚗. Miało być spokojnie, ale jak to zwykle bywa – dzień się rozkręcił jak taśma w betoniarce. Najpierw zakupy ogrodnicze, potem działka – trochę przekopania, trochę przenoszenia, trochę dźwigania.

W międzyczasie jeszcze objazd po klientach – trzeba było zawieźć poprawki do ogrodów, dowieźć rośliny, a po drodze jeszcze parę worków z ziemią wnieść i znieść.

Słowem: trening siłowy na świeżym powietrzu – wersja „ogrodnik hardcore edition”

Po południu, zamiast usiąść jak człowiek, poszedłem pieszo po żonkę do pracy, bo przecież ktoś musi ją odprowadzić jak dama przystało. Wracając – obiad, szybka regeneracja i... znowu w trasę. Tym razem pieszo odebrałem ją z siłowni, bo kto jak nie ja?

Wracaliśmy razem w lekkiej mżawce, romantycznie jak w filmie, tylko że w dresach i z siatką po warzywach.

📊 Podsumowanie dnia:
Kroki: 36 000+ 🚶♂️
Czas: od rana do wieczora.

Typ aktywności: spacerowo-siłowy (worki, donice, i żonka w pakiecie).
Kalorie: spalono tyle, że można było bez wyrzutów sumienia dokładkę z obiadu.
Poziom energii: stabilnie wysoki, jak po trzeciej kawie.

Zero maszyn, zero bieżni – tylko życie w ruchu. I wiecie co? To działa lepiej niż jakikolwiek plan treningowy. Ruch sam się zrobił, mięśnie popracowały, a ja – zmęczony, ale szczęśliwy jak husky po wybieganiu.
Wniosek z dnia: najlepszy trening to ten, który robi się sam – między działką, żonką i torbą z ziemią.
This report was published via Actifit app (Android | iOS). Check out the original version here on actifit.io



