Dziennik #174/2025 - lęki

avatar

Dobry wieczór.

Długo nie mogłam zasnąć. Koło północy byłam już bardzo sfrustrowana, że pomyślałam sobie, że jak się przejdę z psem to dobrze mi to zrobi. Wiecie, dotlenię się, trochę zmęczę i może w końcu uda mi się zasnąć. Jak pomyślałam tak zrobiłam. I nie wiem dlaczego, bo nie spotkaliśmy żywej duszy to w trakcie spaceru rozkręciły mi się lęki. I to nie tak, że było jakoś znośnie. Nie. Miałam totalne poczucie zagrożenia i biegiem wracałam do domu, a gdy na moją twarz spadły włosy ja się tak wystraszyłam, że prawie zemdlałam. Okropna noc. Totalnie okropna i paskudna noc. Jestem już zmęczona moim stanem psychicznym.

Rano wstałam mega padnięta. Poszłam do kuchni i nie wiem co się wydarzyło w nocy, ale w zlewie w misce znalazłam wyciśnięte z listka tabletki na gardło. Nie wiem o co chodzi. Nie pamiętam tego. Poszłam się ubrać i nie mogłam znaleźć stanika, który na bank kładłam na pralce, bo jestem syfiarą i zawsze tak robię. Całe mieszkanie przetrząsnęłam, bo to mój ulubiony stanik i koniec. I co? I znalazłam go w sypialni pod poduszką. Dlaczego? Nie wiem, nie pamiętam. To kolejny raz kiedy w nocy robię jakieś totalnie nieracjonalne i dziwne rzeczy, a rano nic z tego nie pamiętam. Bardzo mnie to martwi.

Zabrałam psa na spacer. Było względnie chłodno jak na ostatnie standardy dlatego zrobiliśmy sobie rundkę po osiedlu. Zależało mi też na nabijaniu kroków, ponieważ chcę zniwelować chociaż trochę wczorajsze obżarstwo. Na szczęście udało się wrócić do domu zanim rozkręciła się wyższa temperatura.

20250623_081617.jpg
Źródło: fotografia własna

20250623_083926.jpg
Źródło: fotografia własna

20250623_084326.jpg
Źródło: fotografia własna

Po spacerze zaczęłam się przyglądać psu i wydał mi się jakiś dziwny. Unikał mnie, nie za bardzo chciał się bawić i w tym momencie moje lęki wyjebały w kosmos. I oczywiście ja, jak to ja wybrałam najgorsze z możliwych rozwiązań i wpisałam te kilka objawów w internet i co? I dowiedziałam się, że mój pies umiera, bo psy się izolują jak umierają, bo chcą w ten sposób sprawić, że właściciel będzie mniej cierpiał. I czaicie, że ja w tej całej swojej już rozkręconej panice w to uwierzyłam? Ostatkiem sił psychicznych zadzwoniłam do przyjaciółki co się zna, bo wiele lat hodowała [LEGALNIE] psy i jej o wszystkim powiedziała. Powiedziała, że zaraz oddzwoni. Siedziałam jak na szpilkach. Po dłużących się kilku minutach oddzwoniła i mówi do mnie, że po pierwsze mam się uspokoić, po drugie jeśli będzie taka potrzeba to na jutro na 9 umówiła nas do jej przyjaciółki, która jest wspaniałym weterynarzem i pożyczy mi kasę na wizytę i badania, a po trzecie mam dać psu to i to na obiad, do wieczora go obserwować i wieczorem po spacerze zadzwonić do niej z informacjami na taki i taki temat. No i ok.

Panikowałam. Ludzie kochani jak ja panikowałam. Ale moja przyjaciółka zna mnie bardzo dobrze i wie, że jak ja mam przed sobą konkretne zadania do wykonania to jako tako funkcjonuję. Przestawiłam mu miski w nowe miejsce i nagle zaczął pić. To się już zdziwiłam po raz pierwszy. Przygotowałam mu obiad wedle zaleceń przyjaciółki i zeżarł go niemalże z miską. Zdziwiłam się po raz drugi. Poszłam się położyć, bo przez brak snu i nadmiar emocji byłam wykończona, a on nagle przyszedł, położył się obok i zaczął wariować. No i tu się już powoli zaczęłam uspokajać. Może mój pies wcale nie umiera tylko miał potrzeby, których ja nie odszyfrowałam?

Bardzo późno zjadłam obiad, bo w tym całym stresowym ferworze nie miałam kompletnie apetytu. Pierwszy raz jadłam kaszę pęczak i cóż mogę powiedzieć.. Nie będzie to moja ulubiona kasza, ale była zjadliwa i bardzo sycąca. Pieczony kurczak w jogurcie to jakieś nieporozumienie.

20250623_170711.jpg
Źródło: fotografia własna

Po obiedzie poszłam chwilę poleżeć. Czuję się naprawdę okropnie dzisiaj. OKROPNIE.

Poszłam wieczorem z psem na spacer i pieczołowicie zbierałam dane do rozmowy z przyjaciółką. Jak wróciliśmy to do niej zadzwoniłam i przedstawiłam jej całą listę wniosków i obserwacji, a główną obserwacją było to, że Pako odzyskał dobry humor w drugiej części dnia. No i Olga mi na spokojnie wytłumaczyła, że mój pies to jest senior i on ma prawo źle znosić to, co się teraz dzieje w pogodzie. Wczoraj 35 stopni, dzisiaj 15. Że psy są też podatne jak ludzie na zmiany pogody, że źle znoszą upały, że młode zwierzęta bardzo źle to znoszą, a co dopiero mój dziadziuś i że muszę zaakceptować to, że mój pies jest już psim seniorem i nie będzie już tak witalny jak osiem lat temu, gdy go przygarniałam. Podpowiedziała mi też parę rzeczy odnośnie jego żywienia co mogę wdrożyć, żeby jadł z większym smakiem. Kamień spadł mi z serca. Po prostu. Szalenie kocham mojego psa i nie umiem sobie wyobrazić świata bez niego. Nie umiem Wam też opisać ile ja łez dzisiaj wylałam. Serio. Siedziałam i płakałam. I tak kilka razy, jak nie kilkanaście.

Jestem emocjonalnym wrakiem. Było już kilka dni, które były odrobinę lżejsze, ale znowu jest kryzys. Jedno co dobre to mogę powiedzieć, że udało mi się przeziębienie zdusić w zarodku postępując według podpowiedzi chata gpt. Odkryciem mojego życia jest to, że nie trzeba wydawać 20 czy ilu tam złotych na Ibuprom, który i tak bardzo słabo działa tylko można za 8 zł kupić 20 tabletek paracetamolu i zdziała on cuda. Serio. Nie wiem czy to kwestia dość precyzyjnie pisanych promptów czy to narzędzie jest naprawdę tak pomocne. Jakby nie było jest fajnie.

Idę się położyć do łóżka choć mocno się boję, że znów nie zasnę. Jutro mam kontrolę u psychiatry i co mam jej powiedzieć? Że znowu wróciłam do punktu wyjścia? To znowu będzie ta sama gadka, że szpital. A ja naprawdę do szpitala nie chcę. Jestem wyczerpana moi mili i nie wiem na ile jeszcze starczy mi sił i mocy.

Posiłki:

  • Śniadanie: serek wiejski 200g + płatki czekoladowe 30g + siemię lniane 10g + orzechy ziemne 15g - białko 30g, tłuszcze 22g, węgle 31g
  • Drugie śniadanie: ser morski 30g - białko 7g, tłuszcze 8g, węgle 0g
  • Obiad: pierś z kurczaka 150g + pęczak 100g + kapusta kiszona 80g + ogórek zielony 170g - białko 43g, tłuszcze 4g, węgle 75g
  • Kolacja: banan 120g + płatki owsiane 60g + masło orzechowe 15g - białko 13g, tłuszcze 12g, węgle 66g

Cele Fitatu:

Kcal 1523/1500
Białko 94/70
Tłuszcze 46/45
Węgle 172/204

Do jutra.



0
0
0.000
1 comments
avatar

Hello ataraksja!

It's nice to let you know that your article will take 13th place.
Your post is among 15 Best articles voted 7 days ago by the @hive-lu | King Lucoin Curator by szejq

You receive 🎖 0.4 unique LUBEST tokens as a reward. You can support Lu world and your curator, then he and you will receive 10x more of the winning token. There is a buyout offer waiting for him on the stock exchange. All you need to do is reblog Daily Report 704 with your winnings.

2.png


Invest in the Lu token (Lucoin) and get paid. With 50 Lu in your wallet, you also become the curator of the @hive-lu which follows your upvote.
Buy Lu on the Hive-Engine exchange | World of Lu created by szejq

If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP or to resume write a word START

0
0
0.000