Dziennik #146/2025 - konfrontacja
Źródło: Pixabay
Dobry wieczór.
Źle spałam, ale czy jest się czemu dziwić? Ciągle się budziłam, a nad ranem to już w ogóle dałam sobie spokój ze snem, bo i tak nie mogłam usnąć i tylko się frustrowałam. Wstałam, wykąpałam się i w sumie nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Mam dość tych nerwów i napięcia, kompletnie sobie z tym nie radzę.
Bardzo niechętnie pojechałam do pracy. Bardzo. Pracy samej w sobie sporo, ale bardziej mnie stresowała nadchodząca rozmowa ja + kierowniczka + krnąbrny pracownik, który prawdopodobnie walnął na mnie skargę + HR. Formuła rozmowy miała być prosta: ja przedstawiam swoje zarzuty wobec pracownika, on na nie odpowiada i wypracowujemy kompromis. No to gadałam z 20 minut punkt po punkcie co mi nie odpowiada, czego nie akceptuję i tak dalej. Jak w końcu skończyłam to gość w sumie miał jedną ripostę, że on nie wiedział, a w ogóle to ja jestem taka, siaka i owaka. No i elo. I w sumie nie wiem po co była ta rozmowa, ponieważ finalnie ja zostałam przez HR zjechana jak pies, a gość pogłaskany po głowie. To wszystko było tak absurdalne, że w pewnym momencie nie wiedziałam nawet co mam powiedzieć, a jestem raczej dość wygadaną osobą. Wniosek jest z tego taki, że cokolwiek ja w tym momencie nie powiem lub nie zrobię to już mam łatkę potwora. A już jak owy pracownik powiedział, że w zeszłym tygodniu tak się na niego darłam, że aż cały magazyn się zbiegł to HR tylko się oczy zaświeciły. Nie wiem co mam powiedzieć.. Powiedzieć, że mi przykro i źle to nic nie powiedzieć. Odechciewa mi się chodzić do pracy, naprawdę. Nie zrobiłam nic złego, a jestem traktowana jak jakiś śmieć. Nie wiem ile to zniosę, ale nie mam żadnej alternatywy i to boli. Jest taki kryzys z pracą, że nie mogę jej ot tak po prostu rzucić. Uwzględniając podejście HR do mnie wiem, że na bank dostanę plan naprawczy. Z racji tego, że nie mam jak się bronić, bo nikt mnie nie słucha to pozostaje mi po prostu go przyjąć i robić swoje. Nie liczę na pomyślny rezultat ankiety. Nie wierzę w to, że magazynierzy staną za liderem kiedy jest konflikt z innym magazynierem. Przykro mi tylko, że przez jakiegoś małolata i jego knucie moje dwa lata ciężkiej pracy poszły psu w dupę. Przez resztę dnia po prostu robiłam swoje i starałam się nie rozpaść. A ten gnój jest teraz dla mnie tak przesłodki i tak przeuprzejmy, że się rzygać chce.
Wróciłam do domu strasznie przybita. Strasznie. Zabrałam psa na spacer, ale nawet świeże powietrze i kudłacz nie pomogli. Nie wiem co mam robić. Nikt mnie nie słucha, nikt mi nie wierzy. Wiem natomiast, że jeśli pozostanę w tej firmie to w życie wejdą zupełnie nowe zasady pracy z podwładnymi. Koniec ustnych upomnień, wszystko na piśmie. Koniec z rozmowami 1-2-1. Wszystko ze świadkiem w postaci innego lidera lub kierownika. Koniec proszenia, chowania przez kierownictwem słabszego czasu pracownika, tylko krótkie polecenia i rozliczanie z ich wykonania jak i z wydajności. Skoro stawałam na głowie, żeby być jak najbardziej w porządku wobec moich pracowników i dostałam taką sytuację w podzięce to teraz po prostu będę służbistką i tyle. Totalnie nie zasłużyłam na to wszystko co się teraz dzieje, ale skoro ludzie tak mnie potraktowali to ja będę patrzeć teraz tylko na to, aby chronić swoje własne cztery litery, a nie ich. To okrutne, ale widocznie z nimi inaczej się nie da. Jest mi z tego powodu cholernie przykro, bo to nie jest w moim stylu. Zawsze chciałam być ludzka dla moich podwładnych, ale skoro później zbieram za to takie bęcki to ja podziękuję i martwcie się o siebie sami. Koniec luzu i tyle.
Powiedzieć, że jest mi przykro to nic nie powiedzieć. Jak pracowałam jako magazynier czy po prostu pracownik niższego szczebla to zawsze mnie denerwowali tacy służbiści bezduszni. Dużo lepiej mi się pracowało z ludźmi takimi jaką ja jeszcze do niedawna byłam: pogada, pośmieje się, pożartuje, nie opierdoli tylko naprowadzi na właściwe rozwiązanie. To jest zgodne z moją naturą. Ale się nie da. W tej firmie po prostu się nie da, bo jeśli ja mam obrywać za to, że jestem wobec pracowników w porządku to sorry, ale nie. Za bardzo zależy mi na pracy, a nie wiem ile jeszcze takich skarg przyjmę przed zwolnieniem. Ból, żal, gorycz, totalna porażka. Zawsze mi się wydawało, że w takich spornych sytuacjach HR będzie obiektywny i pomoże rozwiązać problem tymczasem w mojej ocenie problem został zaogniony skoro pracownik zobaczył, że można na mnie pluć, bo nie mam w nikim oparcia. No dramat..
Idę pobuszować po sieci i spać, bo mam dość. Symla jeszcze mnie nie zabiła, ale kto wie..
Może trzeba zakomunikować pozostałym podwładnym, że X jest tego powodem. Czasami to działa, czasami przynosi odwrotny skutek, ale to trzeba rozeznać samemu.
A ty nie możesz złożyć skargi do HR?
Złożyłam i efektem mojej skargi była właśnie wczorajsza rozmowa, która jak widać niewiele dała w mojej ocenie.
Hello ataraksja!
It's nice to let you know that your article will take 7th place.
Your post is among 15 Best articles voted 7 days ago by the @hive-lu | King Lucoin Curator by szejq
You receive 🎖 0.7 unique LUBEST tokens as a reward. You can support Lu world and your curator, then he and you will receive 10x more of the winning token. There is a buyout offer waiting for him on the stock exchange. All you need to do is reblog Daily Report 676 with your winnings.
Buy Lu on the Hive-Engine exchange | World of Lu created by szejq
STOP
or to resume write a wordSTART